Według najnowszych prognoz makroekonomicznych dynamika produkcji sektora przedsiębiorstw w bieżącym kwartale roku będzie względnie wysoka i stabilna. W relacji do ostatnich miesięcy wzrosły wskaźniki produkcji i zamówień, jednocześnie obniżył się wskaźnik popytu. Przewidywania przedsiębiorców wskazują jednak na przejściowy charakter tego zjawiska dlatego część z nich zakłada jednak pozytywne rokowania dotyczące przyszłości. A co oznacza to dla specjalisty ds. logistyki?
Prognozy zapotrzebowania na produkowane dobra nie są jednakowe dla wszystkich przedsiębiorców, sporo zależy od rodzaju dystrybucji. Najgorsze oceny dotyczą przedsiębiorców skupionych wyłącznie na rodzimym rynku (rokowany wzrost popytu jest wśród nich najmniejszy). Lepsze prognozy adresowane są do eksporterów, co wskazuje na wysoką opłacalność sprzedaży zagranicznej. Jednakże, jak się okazuje, największego wzrostu popytu mogą oczekiwać przedsiębiorcy niewyspecjalizowani – sprzedający swoje produkty na rynek krajowy i zagraniczny. Przewidywania te powinni uwzględnić specjaliści ds. logistyki zapewniający sprawny przepływ produktów od dostawców do klientów, zatrudnieni w firmach o różnych rynkach zbytu. Nie powinni natomiast wyłącznie na tej podstawie chcieć łapać byka za rogi, bo może się zdarzyć, że zostaną boleśnie dotknięci biczem nadmiernego wzrostu zapasów w całym łańcuchu dostaw, czyli padną ofiarą tzn. efekt byczego bicza (ang. bullwhipp effect).
Na czym polega ten efekt? Przyczyną powstawania efektu byczego bicza jest wzmacnianie stosunkowo niewielkich informacji o zmianie popytu w górę łańcucha dostaw. W efekcie, informacja zwrotna przepływająca w postaci towarów jest dużo większa niż wynika to z faktycznego zapotrzebowania odbiorców. Powoduje to oczywistą stratę przedsiębiorców, nie tylko w wyniku wzrostu kosztów nadmiarowego towaru ale także towarzyszącym temu kosztom: dostaw czy magazynowania. Prześledźmy to na przykładzie: Załóżmy, że jesteśmy specjalistą ds. logistyki w firmie produkcyjnej i otrzymujemy od pracowników działu dystrybucji informację o rosnącym zapotrzebowaniu lokalnych konsumentów na nasze produkty. Jednocześnie pracownicy magazynu i produkcji zgłaszają rosnący popyt na surowce i materiały do produkcji. Prognozując na tej podstawie trwale rosnący wzrost sprzedaży planujemy większą dostawę niż wskazuje na to bieżące, i tak podwyższone zapotrzebowanie klientów. Rosnąca krzywa popytu działa na nas jak płachta na byka, tymczasem okresowa popularność naszych produktów w rzeczywistości jest wynikiem np. akcji promocyjnej, po której zakończeniu sprzedaż produktów spada do poprzedniego poziomu. Efekt ten wzmacniany jest dodatkowo przez czas, który upływa pomiędzy działaniami poszczególnych ogniw łańcucha dostaw. Do nazwania efektu byczego bicza często zamiennie używa się analogii głuchego telefonu, gry podczas której przekazana pierwotnie informacja może ulec przekształceniu zanim dotrze do finalnego odbiorcy.
Problemy wywołane efektem byczego bicza mogą odbijać się nie tylko na pracownikach działu logistyki ale też wywoływać trudności w obszarach takich jak: planowanie produkcji, zarządzanie zasobami ludzkimi, gospodarka magazynowa, transport, sprzedaż czy administracja. Bardzo ważne zatem jest, aby dążyć do ograniczenia działania tego efektu. Lata badań nad tym zjawiskiem pozwoliły wypracować sposoby niwelowania efektu byczego bicza. Efektywne tłumienie zakłóceń powstających w łańcuchu dostaw polega przede wszystkim na dbałości o jakość przekazywanych informacji. Ważne jest też dążenie do skrócenia czasu realizacji zamówień (jak zostało wspomniane, czas jest czynnikiem wzmacniającym efekt byczego bicza). Chodzi tez o to wreszcie by wszyscy członkowie łańcucha dostaw nie patrzyli siebie bykiem a dążyli do wypracowania zespołowych standardów w ramach wspólnego procesu.