Rekrutacja, zapobieganie fluktuacji, podwyżki – to najczęstsze wyzwania, z jakimi borykają się pracodawcy. Czy to jednak koniec tej “czarnej listy”? Niestety nie! Nawet, jeśli w zespole panuje bowiem pozorny spokój, nikt nie odchodzi i nikt nie domaga się wyższego wynagrodzenia, to musimy mieć przysłowiowe oczy dookoła głowy. Jednym z rzadziej wymienianych, ale równie trudnych wyzwań, jest konieczność radzenia sobie z nadmierną absencją pracowników. Gdy podwładny zbyt często opuszcza dni pracy, w głowie powinna zapalić się nam czerwona lampka. Zanim zdecydujemy się jednak na ewentualne sankcje, koniecznie sprawdźmy, co stoi za tymi nieobecnościami. Jak się okazuje, przyczyn absencji może być całkiem sporo.
Daleko od noszy, czyli dlaczego lepiej nie chorować
Tematem nieobecności pracowników zainteresowali się pracodawcy z Dolnego Śląska – i to właśnie dla tego regionu powstała pierwsza pilotażowa Analiza absencji. Wśród firm z tamtego regionu, ogólny wskaźnik absencji wynosi 5,8% (wliczają się tu wszystkie nieobecności pracowników poza urlopami wypoczynkowymi). Trudno jednoznacznie określić, czy to mało, czy dużo, ale pewne jest, że dla pracodawcy każdy dzień, kiedy podwładny nie pracuje, to mniej lub bardziej wymierna strata. Bywa oczywiście tak, że w razie nieobecności, szczególnie tej zaplanowanej, jak np. urlop macierzyński, zadania danej osoby powierzane są innym – ale w takiej sytuacji, pozostali członkowie zespołu mają jeszcze więcej pracy niż normalnie, co niestety wcale nie przekłada się na większą efektywność. W razie dłuższej nieobecności, można oczywiście zatrudnić kogoś na zastępstwo, ale to z kolei wiąże się z wdrażaniem i przyuczaniem nowej osoby. Najbardziej skutecznym sposobem na zwiększenie wydajności byłoby więc działania mające na celu zmniejszenie absencji. Niestety, wszyscy wiemy, że pewnych okoliczności nie da się przewidzieć, a pracowników nie sposób przecież zmusić do tego, by nie chorowali.
Dlaczego pracownicy biorą “L-4”?
Wśród najczęściej występujących przyczyn absencji na Dolnym Śląsku znalazły się: choroba własna (55%), nieobecności spowodowane ciążą (33%), opieka nad dziećmi lub innymi członkami rodziny (5%), nieobecności spowodowane wypadkiem (4%), rehabilitacja (3%).
Źródło: Absencja i fluktuacja na Dolnym Śląsku 2016, manaHR
Nie bez znaczenia dla pracodawców jest także to, które grupy pracowników są nieobecne najczęściej i jakie są powody ich absencji. Z badania przeprowadzonego wśród firm na Dolnym Śląsku wynika, że najczęstsze nieobecności chorobowe (niezwiązane z ciążą) dotyczą kobiet po 50. roku życia, a grupą, której absencja chorobowa dotyczyła w najmniejszym stopniu, są zaś osoby poniżej 25. roku życia (nie zauważono tutaj korelacji z płcią). Czyżby więc potwierdziła się powszechna prawda, że młodsi ludzie chorują mniej? Tego nie wiemy, ale wiemy za to, że powyższe badanie stanowi świetny przekrój powodów absencji na Dolnym Śląsku i zainteresowali się nim także pracodawcy z innych regionów:
- W ostatnim badaniu wzięło udział 51 firm z Dolnego Śląska, co jest świetnym wynikiem – szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę, że była to pierwsza edycja projektu, a dane pochodzą bezpośrednio z działów personalnych. Tak duże zainteresowanie (nie tylko w województwie dolnośląskim) przekonało nas, że warto badać absencje chorobową i rotację w całym kraju. Dlatego od stycznia 2018 ruszamy z badaniem ogólnopolskim – mówi Agnieszka Winkiel z firmy manaHR, koordynatorka badania absencji na Dolnym Śląsku.
W badaniu ogólnopolskim może wziąć udział każda firma, dlatego wszystkich zachęcamy do kontaktu!