Większość osób zatrudnionych na umowę o pracę wie, że wynagrodzenie, które otrzymują “na rękę” to tzw. kwota netto – czyli suma pomniejszona o koszty, jakie musi ponieść pracodawca. Całość wynagrodzenia nazywa się zaś kwotą brutto. To, co faktycznie dostaje pracownik, jest równe ok. 70% kwoty brutto. Warto więc dowiedzieć się czegoś więcej na temat kosztów, jakie przedsiębiorca zmuszony jest ponieść, zatrudniając pracownika. Są one bowiem dość wysokie i często stanowić mogą przeszkodę w rozmowach o podwyżce – bo realnie pracodawca płaci znacznie więcej niż to, co dostajemy na konto.

Długa lista składek

Jakie składki musi odprowadzić od nas pracodawca? Lista jest całkiem długa. Ubezpieczenie społeczne, ubezpieczenie zdrowotne, zaliczka na podatek dochodowy osób fizycznych. Dodatkowo, przedsiębiorca zatrudniający pracowników, do kwoty brutto naszego wynagrodzenia musi doliczyć jeszcze ok. 20% tzw. składek pracodawcy. Koszty pracodawcy są więc bardzo wysokie i dobrze jest wiedzieć, ile tak naprawdę “kosztujemy” naszego szefa. Znając zasady odprowadzania składek oraz ich wartości procentowe, możemy także kontrolować, czy pracodawca na pewno płaci za nas tyle, ile powinien. Jak więc kształtują się poszczególne koszty dla przedsiębiorcy?

 

Ile to kosztuje?

Przyjmijmy, że pracownik, o wynagrodzeniu którego mówimy, pracuje na umowie o pracę u jednego pracodawcy, mieszka w tej samej miejscowości, gdzie jest zatrudniony oraz otrzymuje stałe miesięczne wynagrodzenie podstawowe. Od kwoty brutto najpierw odlicza się składki na ubezpieczenie społeczne, czyli odpowiednio: emerytalne (9,76%), rentowe (1,5%) oraz chorobowe (2,45%). Po odjęciu wszystkich wyżej wymienionych składek, otrzymujemy wynagrodzenie zasadnicze – czyli podstawę do obliczenia podatku. Naturalnie, kolejnym krokiem jest właśnie wyliczenie tego podatku. Od kwoty wynagrodzenia zasadniczego odejmujemy koszty uzyskania przychodu. Dzięki temu otrzymujemy dochód – i jego wartość zaokrąglamy do pełnej kwoty, np. 1718,54 to 1719 zł. Następnie od dochodu należy obliczyć zaliczkę na podatek dochodowy, mnożąc kwotę dochodu przez obowiązującą pracownika stawkę podatku od osób fizycznych (w przypadku pierwszego progu podatkowego będzie to 18%). Od tej kwoty trzeba jeszcze odjąć miesięczną ulgę na podatek. To jednak nie koniec, bo żeby wyliczyć, ile zapłacić Urzędowi Skarbowemu, należy obliczyć także składkę na ubezpieczenie zdrowotne (jej część również pomniejsza podatek). W związku z tym trzeba wyliczyć dwie wartości: 9% wynagrodzenia zasadniczego oraz 7,75% wynagrodzenia zasadniczego. Pierwszą z nich pracodawca wysyła do ZUS, druga służy pomniejszeniu kwoty zaliczki na podatek dochodowy.

 

To jeszcze nie wszystko!

Kwota netto wynagrodzenia to suma, którą otrzymuje się po odjęciu od kwoty brutto składek na ubezpieczenie emerytalne, rentowe, chorobowe i zdrowotne, a także zaliczki na podatek dochodowy. Niestety, dla przedsiębiorcy wcale się na tym nie kończy – musi on bowiem uwzględnić także tzw. składki pracodawcy. W ich skład wchodzi: ubezpieczenie emerytalne (9,76%), ubezpieczenie rentowe (6,50%), ubezpieczenie wypadkowe dla pracodawców zatrudniających do 9 pracowników (1,80%), Fundusz Pracy (2,45%) oraz Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych (0,10%) – tej składki nie opłaca się jednak w fundacjach ani stowarzyszeniach. Koszty pracodawcy są bardzo ważne i nie można o nich zapominać, np. podczas planowania budżetu na kolejny rok.

 

Dlaczego warto znać różnicę?

Świadomość, że istnieje spora różnica między kwotą netto a brutto jest niezwykle istotna w kontekście wynagrodzeń, gdyż rozwiewa wiele związanych z tym nieporozumień. Z naszego doświadczenia wynika, że warto nieustannie edukować pracowników w kwestii różnic między wynagrodzeniem brutto a netto. Częstym zjawiskiem jest porównywanie wysokości kwoty wpływającej na konto pracownika (a więc wynagrodzenia netto) do stawek dostępnych w raportach płacowych (zawsze brutto), co jest ewidentnym błędem i odbija się na oczekiwaniach w stosunku do pracodawcy. W przypadku pracowników etatowych różnica jest duża – to około 30%. Powszechne mylenie brutto z netto warto też wziąć pod uwagę, analizując dane z internetowych ankiet. Jeśli podejmujemy ważne decyzje dotyczące naszych wynagrodzeń lub wynagrodzeń naszych pracowników, koniecznie sprawdzajmy źródło informacji o stawkach rynkowych – powinny pochodzić bezpośrednio z działów personalnych, najlepiej też jeśli są dodatkowo weryfikowane przed ich publikacją. – mówi Dorota Bodek, manager Działu Analiz i Raportów Płacowych z Advisory Group TEST Human Resources.

 

Sposób na niższe koszty

Czy istnieje sposób na pomniejszenie składek, tak żeby pracownicy mogli otrzymywać wyższą kwotę “na rękę”? Takim rozwiązaniem jest przejście przez pracownika z umowy o pracę na własną działalność gospodarczą – ale opłaca się to jedynie w przypadku, gdy jego wynagrodzenie “zaczyna się” od kilku tysięcy złotych miesięcznie. Polega to na tym, że pracownik nadal fizycznie wykonuje usługi dla firmy, ale rozlicza się już na podstawie kontraktu (czyli pracodawca staje się jego kontrahentem). Stawki ZUS oraz podatków są wtedy stałe i w całości odprowadza je pracownik (teraz już usługodawca). Pełne składki ZUS wynoszą ok. 1200 zł miesięcznie – taki sposób rozliczania się jest więc znacznie bardziej opłacalny dla obu stron po przekroczeniu pewnego progu wynagrodzenia. Pracodawca przelewa bowiem całą kwotę brutto na konto pracownika, będąc tym samym odciążonym z konieczności zajmowania się kwestiami biurokratycznymi. Pracownik-przedsiębiorca opłaca za siebie zaś stałą kwotę ZUS oraz podatek dochodowy i VAT. W przypadku, gdy jego zarobki wynoszą od kilku tysięcy złotych miesięcznie w górę, taki sposób rozliczania się może przynieść mu spory zysk. Jest to bardzo częsta forma współpracy na stanowiskach menedżerów, handlowców czy programistów.

Warto znać różnice pomiędzy kwotą brutto a netto, a także wiedzieć, co dokładnie składa się na opłaty, które ponosić musi pracodawca. Dzięki temu nie dochodzi do zbędnych nieporozumień pomiędzy szefem a podwładnym, a pracownicy stają się bardziej świadomi tego, na ile przełożony może pozwolić sobie np. w kwestii podwyżek.