Jaka umiejętność najbardziej liczy się na dzisiejszym rynku pracy? Wszystko zależy oczywiście od branży, ale patrząc na gwałtowny rozwój międzynarodowych usług wspólnych, trzeba przyznać, że “kto zna języki obce, ten ma władzę”. Pracodawcy z sektora SSC/BPO nagradzają pracowników, którzy posługują się językami obcymi, przyznając im dodatek językowy. Jakie języki są najczęściej premiowane i na jakie kwoty mogą liczyć pracownicy?
Biznes i globalizacja
Znajomość języków obcych to dziś wartość tak istotna, że trudno byłoby ją przecenić. Za sprawą postępującej globalizacji w biznesie (i nie tylko) dochodzi bowiem do sytuacji, w których firmy położone na dwóch krańcach świata muszą sprawnie się ze sobą komunikować. Wielu z nas mogłoby powiedzieć oczywiście, że do tego celu wystarczy znajomość angielskiego – nie po to przecież uznany on został za język uniwersalny, za pomocą którego można porozumieć się w większości krajów, byśmy później z niego nie korzystali. Jeżeli przyjrzeć się jednak bliżej tej kwestii, okazuje się, że sam angielski nie wystarczy – bo zawsze lepiej wyjść zagranicznemu kontrahentowi naprzeciw, dosłownie przemawiając do niego w jego własnym języku. Popularność ofert pracy z obowiązkową znajomością egzotycznych języków rośnie, a potencjalnych kandydatów zachęcają dodatkowo bardzo atrakcyjne płace. Właściwie, dopłata za znajomość języków obcych przeważa często szalę w oczach kandydata, stanowiąc ostateczny argument do podjęcia zatrudnienia.
Ile warte są języki?
- Wysokość dodatku językowego zależy oczywiście od języka (jego dostępności oraz trudności). Na polskim rynku możemy wyróżnić 2 grupy języków, w zależności od wysokości oferowanego za ich znajomość dodatku. Do grupy pierwszej zaliczymy między innymi takie języki jak: niemiecki, włoski, hiszpański oraz francuski, za znajomość których można liczyć na 700-900 zł miesięcznego bonusu. Do drugiej, znacznie lepiej premiowanej grupy języków, należą: holenderski, duński, fiński, norweski oraz szwedzki. Za znajomość każdego z tych języków można liczyć na 1000-1500 zł dodatku
– mówi Maria Jach-Chrząszcz, Project Manager w firmie manaHR. Jak widać, chcąc zdobyć nowe, wartościowe kwalifikacje, śmiało możemy zdecydować się na naukę języka naszych zachodnich sąsiadów albo pójść nawet o krok dalej i nauczyć się mowy, którą posługują się kraje z północnej części Europy.
Nowe języki – nowe możliwości
By podjąć pracę w międzynarodowym środowisku, warto pamiętać, że mimo wszystko, to znajomość angielskiego powinna być dla nas podstawą. Biegłe posługiwanie się angielskim nie jest wprawdzie premiowane w postaci wypłacania dodatku językowego, ale trudno porozumiewać się wyłącznie po niemiecku czy szwedzku, nie mając płynności w podstawowym międzynarodowym języku. W naszej przyszłej pracy z pewnością natkniemy się bowiem na przedstawicieli różnych krajów, z którymi będziemy musieli się porozumieć – im więcej języków będziemy więc znali, tym lepiej. Na szczęście, zwykle to właśnie od angielskiego zaczynamy przygodę z nauką języków obcych, a jeśli jesteśmy w nim już biegli, to wtedy sięgamy “po więcej”. A po więcej zdecydowanie sięgać warto, bo różnica w wynagrodzeniach pracowników posługujących się językami obcymi i tych, od których nie jest to wymagane, wynosi nawet od 10 do 20% – nie wspominając już o możliwościach, jakie otwiera przed nami płynność mówienia różnymi językami (np. wyjazd do pracy za granicę).
W ofertach pracy najczęściej występują języki używane przez naszych europejskich sąsiadów, warto jednak rozważyć także naukę języków Bliskiego lub Dalekiego Wschodu. Hebrajski, arabski, chiński czy japoński w naszym CV też na pewno zapunktuje u przyszłego pracodawcy – rzeczywistość zmienia się bowiem bardzo dynamicznie, a granice państw, które w rzeczywistości są od siebie bardzo odległe, w świecie biznesu zdają się coraz bardziej zacierać.