Bezrobocie jest obecnie najniższe od 28 lat. Dane podane przez GUS informują nas, że wynosi ono jedynie 5,9%. W dużych miastach jest nawet jeszcze lepiej – bezrobocie poniżej 2% jest standardem.Z powodu niezwykle korzystnych warunków pracownik może przebierać w ofertach. Na rozmowach kwalifikacyjnych to bardziej pracodawca stara się sam siebie sprzedać niż kandydat. Nie ma się więc co dziwić, że tak często słyszymy o tzw. rynku pracownika. Ciągle jednak brakuje rąk do pracy, więc polski rynek z otwartymi rękami przyjmuje pracowników z zagranicy. Zapewne z powodów bliskości geograficznej, kulturowej i językowej największy odsetek stanowią osoby z Ukrainy. Według oficjalnych danych opublikowanych przez GOV, w Polsce pracuje ponad 2 miliony Ukraińców. To jednak wciąż za mało – coraz liczniej zaczynają przybywać do Polski również pracownicy z Indii, Wietnamu, Filipin, Nepalu czy Bangladeszu.

Czy wszędzie tak dobrze?

Rynek pracownika to sytuacja idealna dla kandydatów – wyższe zarobki, ciekawsze zadania, liczne benefity. Niestety w rzeczywistości sytuacja ta dotyczy jedynie niektórych obszarów Polski – głównie regionów uprzemysłowionych oraz dużych miast. W innych obszarach kraju sytuacja wygląda zupełnie inaczej. W okolicy nie ma dużych pracodawców, często natomiast występują tereny rolne. W takich obszarach to pracodawca (który często jest jedynym w okolicy) może dyktować twarde warunki potencjalnym pracownikom. Ludzie się na to godzą, ponieważ wiedzą że innej pracy mogą nie znaleźć. W poszukiwaniu lepszego życia mieszkańcy stopniowo zaczynają opuszczać takie regiony. Dla przykładu, według danych GUS, w powiatach braniewskim, bartoszyckim i kętrzyńskim poziom depopulacji wynosi ponad 30%. Powiaty te straciły więc prawie 1/3 ludności.

Rozpiętość średniego wynagrodzenia w Polsce

Średnie wynagrodzenie w Polsce pod koniec 2017 roku wyniosło 4973 PLN brutto. Jak wygląda ono jednak w poszczególnych województwach? Przyjrzeć się temu postanowiła firma manaHR. Zarobki przekraczające ogólnopolską średnią oferowane są w województwach mazowieckim, małopolskim, pomorskim i wielkopolskim. Województwa śląskie, dolnośląskie i łódzkie oferują wynagrodzenie w okolicy średniej krajowej. Na drugim końcu skali mam województwa lubuskie, kujawsko-pomorskie, lubelskie, podkarpackie i podlaskie. Pomiędzy średnią krajową a oferowanymi wynagrodzeniami w tych województwach uświadczymy nawet 20 punktów procentowych różnicy! Porównując najniższe zarobki w podlaskim, z najwyższymi na Mazowszu, różnica ta wynosi aż 31 punktów procentowych. Możemy więc powiedzieć, że przeciętny pracownik na Mazowszu zarabia prawie 1/3 więcej niż osoba na tym samym stanowisku w województwie podlaskim.

Źródło: manaHR

Powody dysproporcji płac

Czemu w ramach jednego kraju znajdziemy aż takie dysproporcje płac? Przyczyn możemy się dopatrywać w stopniu uprzemysłowienia regionu. Najwyższe zarobki znajdziemy w województwach, w których swoje siedziby mają duże firmy (np. z sektora SSC/BPO, IT, banki), jak również wielkie zakłady produkcyjne. W województwach o najniższych zarobkach wiele miejsc to obszary wiejskie i rolne. W dużych ośrodkach miejskich na rynku jest wiele firm, a co za tym idzie, również konkurencja o pracownika jest duża. Aby przyciągnąć ludzi do pracy, a potem ich zatrzymać, organizacje muszą proponować konkurencyjne wynagrodzenie. Z tego względu w takich obszarach, średnia płaca jest większa niż w regionach, w których nie występuje duże skupisko pracodawców.

Dysproporcje w regionach

Różnic płac nie uświadczymy jedynie w perspektywie kraju. Jeśli przypatrzymy się regionom, to odkryjemy, że również w tej skali dysproporcje są ogromne. Dobry obraz o tym zjawisku da nam województwo dolnośląskie. Jak wynika z naszych danych, jest to obszar, w którym średnie wynagrodzenie jest równe wynagrodzeniu w Polsce. Dodatkowo bezrobocie we Wrocławiu wynosi tylko 1,9%. Sytuacja wygląda jednak gorzej w innych miejscach. W powiecie górowskim bezrobocie wynosi 16,9% a złotoryjskim 16,2%. Oba powiaty są oddalone od Wrocławia o jedynie 80 kilometrów. Daleko? Nie bardzo, ale zbliżmy się jeszcze trochę do stolicy województwa. Otóż w powiecie wołowskim bezrobocie wynosi 12,3%. Powiat ten leży zaledwie 30 km od Wrocławia!  W przypadku średniego wynagrodzenia różnica również jest znaczna. Według danych GUS w 2017 roku średnie wynagrodzenie brutto w powiecie górowskich wyniosło 3484,31 PLN. Natomiast we Wrocławiu było to 5070,35 PLN. Różnica wynosi ponad 1500 PLN w obszarze tego samego województwa!

Te dane pokazują nam, że nie tylko w obszarze kraju, lecz również w skali regionów występują skrajności. Duże miasta będące ośrodkami przemysłu i biznesu zawyżają wyniki województw, podczas gdy pozostałe obszary są znacząco poniżej średniej krajowej. Rynek pracownika nie obowiązuje więc we wszystkich miejscach w Polsce. Nawet w odległości 100 km sytuacja może drastycznie się różnić. Dany obszar może wyglądać na świetnie prosperujący, jednak również w nim mogą występować miejsca, gdzie sytuacja dla pracownika nie jest już tak różowa.